Zacznę od historii, z zeszłej nocy. Burza była taka, że trzęsło dosłownie futrynami okiennymi. Piorun uderzał jeden za drugim, a wiatr z deszczem próbował zmyć stojące w pobliżu auta. Piekło na ziemi. I nie trwało to 15 minut tylko pół nocy. A ja jak ten facet, co trzyma w nocy kredens i nie śpi, trzymałam moje okna...